fot. Bartłomiej Ryś
Występował w Olimpii w poprzednim sezonie. Był jednym z ulubieńców kibiców, którym podobały się jego akcje skrzydłem. Zanotował kilka asyst. Po rundzie jesiennej, kiedy to wystąpił w 17 spotkaniach w Motorze Lublin i zdobył jedną bramkę, wraca do porzedniego zespołu. Z Tomaszem Sedlewskim rozmawiamy o sparingach, w których jest najskuteczniejszym graczem, zmianach w taktyce, pobycie w klubie z Lublina.
Zagraliście w tym okresie przygotowawczym kilka sparingów z rywalami występującymi w Ekstraklasie i pierwszej lidze. To były wymagające spotkania?
Na pewno wyglądało to dobrze. Jest coraz lepiej. Oby było tak samo w lidze. Stwarzamy sobie sporo sytuacji i zdobywamy bramki. Gramy to, co wymaga od nas trener Adam Boros. W sparingach nie są najważniejsze wyniki, ale to czy spełniamy oczekiwania szkoleniowca i wypełniamy założenia. Jednak to nie znaczy, że nie przywiązujemy znaczenia do korzystnych rezultatów bo inaczej pracuje się na treningach, gdy wygrywamy spotkania towarzyskie.
Minimalne porażki z Zawiszą i Olimpią Grudziądz pokazały, że potraficie nawiązać równorzędną walkę nawet z silniejszymi zespołami.
Można powiedzieć, że źle się nie zaprezentowaliśmy. Tak jak pan powiedział, to wyżej notowani przeciwnicy. Na boisku tego nie było widać. Toczyliśmy równorzędną walkę. Potrafiliśmy strzelić Zawiszy dwie bramki. Trochę gorzej wypadło to z Wisłą Płock. Przegraliśmy 1-4, ale aż tak słabo się nie prezentowaliśmy, jak wskazuje na to rezultat w tym spotkaniu. Do 30 minuty nawet prowadziliśmy z pierwszoligowym klubem.
Skład został wzmocniony kilkoma nowymi zawodnikami. Zespół się zmienił. Jaka panuje atmosfera, czy wszyscy zdołali się zaaklimatyzować?
Trochę się zmieniło, jednak większość graczy już wcześniej znałem. Byłem tutaj przez rok. Dołączyłem do klubu przed sezonem 2012/2013. Wówczas już od pół roku pobytu w Olimpii dało się zauważyć zmiany. Przybywali nowi zawodnicy. Atmosfera jest fajna. Nie ma problemu z aklimatyzacją. Wszyscy zostali od razu przyjęci w drużynie. Cały czas tworzy się ta atmosfera i wszystko idzie w dobrym kierunku.
Wydaje mi się, że nie zmienił pan swojego stylu.
Miałem zawsze ten ciąg na bramkę, pojedynki indywidualne, dynamika zawsze były moją mocną stroną i potrafię to wykorzystać. Jednak w tym pierwszym podejściu nie udało mi się zdobyć gola dla Olimpii. Gdy trenerem był Oleg Raduszko graliśmy bardziej defensywnie na boisku. Trener Boros oczekuje od nas ofensywnej gry, ładnej dla oka, charakteryzującej się tym, że podchodzimy do przeciwników. To stwarza nam więcej sytuacji bramkowych.
Twoja przygoda w Lublinie była sportowym rozczarowaniem?
Tak, zdecydowanie i to dużym. W Motorze wszyscy oczekiwali od nas walki, ale przede wszystkim awansu. Okazało się, że klub będzie walczył o utrzymanie. W trakcie rundy jesiennej przyszedł nowy trener i zrobił roszady. Dlatego między innymi musiałem rozstać się z zespołem. Ale miło wspominam ten okres. Na pewno nie był to dla mnie stracony czas. Dobrze się stało, że wróciłem do Elbląga, w pobliskie strony bo pochodzę z Iławy. W Lublinie, gdy grałem to nie było mnie w domu przez 3-4 miesiące. Mogę teraz częściej odwiedzać swoją rodzinę.