Ponad dekadę (14 lat) czekał na kolejną okazję elbląski Start, aby przypomnieć o sobie Europie. Można powiedzieć z całą śmiałością, że na taki powrót warto było czekać! EKS nie tylko odprawił bardzo niewygodnego rywala ze sporą zaliczką bramkową, ale udowodnił ponad wszelką miarę, że porażka w ostatnim meczu z mistrzyniami Polski – Selgrosem Lublin – była wypadkiem przy pracy i że odeszła już w niepamięć. W 4 rundzie Challenge Cup piłkarki Startu wygrały w wielkim stylu ze słoweńską drużyną Mlinotestu Ajdovsciny 28 do 22 i przed meczem rewanżowym, to one są dużo bliżej awansu do następnej fazy rozgrywek.
Nie ma wątpliwości. Gdyby drużyna prowadzona przez Andrzeja Niewrzawę zaprezentowała podobny poziom w meczu pierwszej kolejki rundy rewanżowej Superligi z lubliniankami, to to spotkanie nie zakończyłoby się porażką. Zabrakło elblążankom pierwiastka szaleństwa w zaproponowanej przez siebie metodzie, podjęcia większego ryzyka kosztem utraty kilku punktów, przełamania taktycznej upartości przeciwnika – czegoś nieokreślonego, co decyduje momentami o triumfie (je ne sais quoi). To wszystko, poza precyzyjnie realizowanym planem taktycznym, zobaczyliśmy w meczu z Mlinotestem i to zapewniło szczypiornistkom Startu wygraną – efektowną, acz okupioną sporym nakładem sił.
Jako pierwsza bramkarce przyjezdnych przedstawiła się Sylwia Lisewska, która potężnym rzutem z dystansu otworzyła wynik meczu. Kilkanaście sekund później po raz pierwszy – i nie ostatni – do siatki Startu trafiła Tina Rojc, która od chwili rozpoczęcia rywalizacji, aż do jej zakończenia, była najgroźniejszą piłkarką słoweńskiego zespołu i to pod nią podporządkowana była cała gra drużyny. Świetnie odszukiwała słabe punkty bloku obronnego elblążanek oraz umiejętnie dyrygowała swoimi koleżankami z defensywy. Dzięki nieustępliwej i twardej zaporze, wspomaganej przez niezłą bramkarkę, Start od 4 minuty był zupełnie poza grą. Przez 8 minut na parkiecie rządził Mlinotest, który po golach Rojc i Schuster wyszedł na prowadzenie 6 do 4. Szczelną obronę gości przełamała w 12 minucie Joanna Waga, czym w końcu wybiła elblążanki z letargu. Powoli piłkarki Startu zaczynały chwytać wiatr w żagle i coraz lepiej rozpoznawać się w boiskowej sytuacji. Do remisu po 6 doprowadziła Aleksandra Jędrzejczyk, która po przechwycie przed własną bramką, pognała ile sił w nogach przez całą długość boiska i będąc oko w oko z bramkarką gości, precyzyjnym rzutem zapisała na swoim koncie pierwsze trafienie. Chwilę później odpowiedziała Rojc, ale dłużne nie pozostały nasze zawodniczki i – po grze w osłabieniu Mlinotestu – za sprawą Wagi, Jędrzejczyk i Balsam Start zaczął odjeżdżać rywalkom. Za chwilę na ławkę kar powędrowała kolejna piłkarka gości i na boisku zrobiło się swobodniej. Ciągle nieźle punktowała Rojc, dlatego goście wciąż utrzymywali się na powierzchni. Do końca pierwszej połowy znacznie skuteczniejsze były elblążanki i dlatego po końcowej syrenie prowadziły 15 do 12.
Świetnie w mecz weszła Świerżewska, która w niekonwencjonalny sposób plątała nogi obrońcom gości, zgrabnie mijając kolejne przeciwniczki balansem ciała. Żyłą złota była także Jędrzejczyk, która harowała na przestrzeni całego boiska – od bramki do bramki. Poza tym elblążanki coraz łatwiej wypracowywały sobie pozycje do rzutu i nawet jeśli któraś z akcji kończyła się niepowodzeniem, to zawsze starannie przygotowywały sobie grunt pod wykończenie ataku. Nie bały się także wzięcia odpowiedzialności i zaryzykowania, gdy zespołowi nie szło (choć od połowy pierwszej części trudno taki moment wskazać). Zupełnie inaczej, niż w meczu z Selgrosem, funkcjonowały również skrzydła. Balsam i Jędrzejczyk należały do najlepszych na parkiecie. Znakomicie wyglądało rozegranie. Szczypiornistki z Elbląga świetnie poruszały się także przed linią bramkową oponentek, za czym nie nadążały Słowenki. Elblążanki prezentowały widzom wszystko, z czego zasłynęły w trakcie trwania rundy zasadniczej PGNiG Superligi i co dało im tytuł mistrza pierwszej części sezonu.
Po powrocie na boisko do wyniku przyłożyła rękę Kwiecińska i było 16:12. W 34 i 35 minucie Start mógł zwiększyć budżet punktowy, ale z dogodnych pozycji pudłowały Lisewska oraz Dankowska. Dzięki wszędobylskiej Rojc różnica zmalała do 2 oczek. Wtedy jednak głupie błędy sprawiły, że przez 9 minut, w ciągu których bramki rzucały tylko gospodynie, zawodniczki Mlinotestu grały w osłabieniu. Łącznie 6 minut kar pozwoliło EKS-owi szybko zwiększyć dystans do 7 punktów, co mocno wytrąciło zespół gości z rytmu. W 45 minucie zupełnie rozluźnione już elblążanki, odwdzięczyły się licznie zebranym na trybunach fanom za żywy doping od pierwszego gwizdka, koronkowo wyszytą akcją na miarę „zagrania meczu”. Nieprzejednana w tym spotkaniu Aleksandra Dankowska zaraz po trafieniu Schuster zerwała się do akcji zaczepnej swojego zespołu. Odważnie wchodząc w strefę obronną gości, nagle zmieniła kierunek biegu, czym uruchomiła stojącą nieopodal Joannę Wagę, do której delikatnie przesłała piłkę płynnym ruchem. Nasza rozgrywająca zabrała się po chwyceniu podania od koleżanki w pole bramkowe i opadając, lobem minęła próbującą interweniować bramkarkę gości. Było 22:15 i kwadrans do końca. Słowenki dwoiły się i troiły, aby zniwelować przepaść dzielącą oba zespoły. Na 3 minuty przed zakończeniem było nawet 26 do 22, ale wtedy ponownie sędzia musiał usunąć na 2 minuty zawodniczkę przyjezdnych. Do końca spotkania Mlinotest grał więc w osłabieniu. Skrzętnie to wykorzystały gospodynie, które za sprawą Ewy Andrzejewskiej i wybitnej tego dnia Magdy Balsam ustanowiły końcowy rezultat 28:22. Jest to bardzo dobry wynik przed meczem rewanżowym.
EKS Start Elbląg – ZRK Mlinotest Ajdovscina 28:22 [15:12]
Start: Szywerska, Sielicka – Dankowska 2, Hawryszko, Waga 5, Jędrzejczyk 5, Kwiecińska 1, Szopińska, Pinda, Gerej, Romanowicz, Lisewska 3, Świerżewska 3, Andrzejewska 2, Balsam 7.
Trener: Andrzej Niewrzawa.
Kalendarz występów Startu ma coraz mniej wolnych dat. Już w środę (13 stycznia) rozegrany zostanie awansem mecz 13 kolejki Superligi z UKS PCM Kościerzyna (CSB, 18:00), a rewanż z Mlinotestem w Słowenii – 16 stycznia o godzinie 19:00.