W jednej ze scen kultowego filmu "Miś" główny bohater przychodzi do jednego z partyjnych działaczy ze specjalnym podarunkiem. To był okolicznościowy Puchar na Zachętę. Miał on służyć przede wszystkim jako element motywacyjny dla pewnego sportowca. Taki nienamacalny Puchar pozwolił zdobyć Startowi Elbląg zespół mistrzyń Polski w rewanżowym spotkaniu o awans do final four Pucharu Polski.
W pierwszym starciu w Centrum Sportowo Biznesowym MKS wygrał aż 10 bramkami pokazując kto zasłużył na awans do głównego turnieju, w którym zmierzy się o tytułowe trofeum. Dlatego rewanż był w zasadzie tylko wymogiem formalnym. Okazało się, że jednak nie dla naszego zespołu, który potraktował tę potyczkę na serio. Walczył o jak najlepszy rezultat i ta ambicja przyniosła niespodziewany efekt w postaci wygranej. Lublin przede wszystkim poprawił atmosferę Startu przed ważnymi próbami w lidze.
Jednak nadal trzeba pamiętać, że podopieczne trenera Antoniego Pareckiego nie wywalczyły promocji. Miały w tym sezonie kilka okazji by pokazać, że nie ustępują mistrzyniom. Jednak w żadnym poważnym spotkaniu nie wykorzystały takiej szansy. To pyrrusowe zwycięstwo ma jednak pozytywny aspekt w postaci przełamania niechlubnej statystyki Startu, który za kadencji trenera Pareckiego z najlepszymi zespołami na wyjeździe wygrał tylko ze Szczecinem w fazie pucharowej.
MKS Lublin - Start Elbląg 28-29 (15-14)
MKS Lublin: Dzhukeva, Baranowska - Małek 8, Quintino 5, Repelewska 4, Drabik 3, Skrzyniarz 3, Mihdaliova 2, Gęga 2, Nestsiaruk 1
Kary: 6 min
Start Elbląg: Kędzierska, Sielicka - Grzyb 7, Sądej 5, Waga 4, Kołodziejska 3, Cekała 3, Aleksandrowicz 3, Szopińska 2, Mielczewska 1, Jędrzejczyk 1, Żakowska
Kary: 4 min