› siatkówka |
ponad rok temu
13.11.2015 Maciej Markowski komentarzy 0 ocen 4 / 100% |
A A A |
„Chwilo trwaj, jesteś piękna”, chciałoby się zakrzyknąć, patrząc na to, co dzieje się w grupie pierwszej II ligi kobiet! Elbląski Orzeł wylatuje ponad poziomy, nie pozwalając zbliżyć się do siebie komukolwiek z ligowej stawki. Tym razem o sile zespołu trenera Andrzeja Jewniewicza przekonały się na własnej skórze siatkarki Szkoły Mistrzostwa Sportowego z Polic. Słusznie uznawane za najgroźniejszego kandydata w walce o play-off-y, stoczyły z orlicami najbardziej wyrównany pojedynek w obecnych rozgrywkach, jednak nie przyniosło to żadnego punktu przyjezdnym. Choć Orzeł stracił premierowego seta w tym sezonie, i tak umocnił swoje przodownictwo w tabeli i z 18 oczkami coraz lepiej się czuje, zasiadając na fotelu lidera.
Orzeł tym spotkaniem położył sportowe fundamenty pod końcowy triumf w II lidze, ale dopiero klasa, z jaką tego dokonał, zasługuje na prawdziwe uznanie. Zresztą od początku rozgrywek zawodniczki z Elbląga realizują politykę „żadnych jeńców”. W ani jednym meczu, a było ich przed dzisiejszym spotkaniem pięć, siatkarki E. Leclerc nie oddały kolejnym przeciwniczkom pojedynczego punktu, dopisując co mecz 3 na swoim koncie. Nawet zdobyty przez SMS trzeci set nie zmienia niczego na szczycie tabeli. Elblążanki prowadzą z 6 punktami przewagi i coraz dalej „odjeżdżają” peletonowi za plecami.
Trzeba z całą świadomością stwierdzić, że dzisiaj przy ulicy Browarnej stanęły naprzeciwko siebie równorzędne rywalki, mimo iż pierwszy set sugerował coś zgoła innego. Pierwsze kilka piłek to znajomy obrazek z poprzednich spotkań elblążanek. Szybko wypracowana przewaga i taśmowo zdobywane punkty zbiły przeciwniczki z pantałyku na bardzo długo (gdy na tablicy wyników zaświecił się wynik 8-1, trener Jerzy Taczała był już po drugiej rozmowie ze swoimi podopiecznymi!). Dopiero przy stanie 13 do 1 dla Orła, goszczące w naszym mieście policzanki nieco się ocknęły i zaczęły regularniej punktować. W tym momencie pierwszej odsłony meczu było już jednak zbyt późno, aby zniwelować deficyt ponad 10 oczek. Orlice skutecznie wykańczały lwią część wyprowadzanych ataków, czego z kolei zupełnie nie można powiedzieć o przeciwniczkach. Niedokładności w przyjęciu, ogromna liczba zepsutych akcji, błędy w ustawieniu, statyczne rozegranie były wodą na młyn rozpędzonych siatkarek z Elbląga, które przede wszystkim – patrząc nie tylko przez pryzmat tego meczu – nie schodzą poniżej pewnego stałego – wysokiego – poziomu. Lekcji rzemiosła udzielała policzankom w pierwszej kolejności Monika Tchórzewska, która co chwilę robiła wyłom w defensywie gości, siejąc spustoszenie potężnym uderzeniem po prostej.
W drugiej części gry policzanki pokazały zupełnie inne oblicze. Przestały psuć na potęgę, wzmocniły odbiór i rozegranie, co ustabilizowało grę zespołu gości i wyrównało szanse obu drużyn. Od stanu 8 do 8 delikatną przewagę osiągnęły elbląskie zawodniczki. Sporo dobra czyniła przy siatce Katarzyna Szostak, którą koleżanki często wywoływały do tablicy. Wciąż brylowała Tchórzewska. Inteligencją i pomysłowością imponowała Wołodko. Najwięcej niepokoju w obronne szyki Orła wprowadzały ataki leworęcznej atakującej SMS-u – Ewy Bimkiewicz. Potężne uderzenie i niesamowity zasięg pozwalały jej na przebijanie się przez zasieki elblążanek. Na 17 do 14 w pewnym momencie wyszły miejscowe i wydawało się, że spokojnie podryfują do końca seta. Wtedy też o czas poprosił trener przyjezdnych i po chwili zrobiło się 19:19. Więcej sprytu i cierpliwości wykazały jednak zawodniczki E. Leclerc. Przy piłce setowej kolejny raz dała o sobie znać boiskowa mądrość i przegląd pola Weroniki Wołodko, która kiwką zamknęła drugą część i było 2:0.
Część trzecia meczu należała od początku do mocno podrażnionych straconymi setami siatkarek SMS-u. Przyjezdne grały zadziornie, lecz orlice nie pozostawały im dłużne i do rezultatu 5:6 ciężko było wskazać ewentualnego zwycięzcę tej odsłony. Wtedy wdarło się w poczynania elblążanek rozkojarzenie, a za nim festiwal błędów: nieprecyzyjność w przyjęciu, wyrzucone ataki, nietrafione serwisy i rywalki odskoczyły na 6 punktów (5:11). Pomimo tego, iż przyjezdne nie grały niczego nadzwyczajnego, udało im się – przy sporym udziale Ewy Bimkiewicz – wyszarpać „kontaktowego” seta, wygrywając do 14.
Trzeci set to bardzo newralgiczny i symptomatyczny moment spotkania w siatkówce. Strata partii może dać impuls zespołowi przegrywającemu i odwrócić losy meczu. Dlatego ważne było, aby nie pozwolić w czwartej części zepchnąć się do roli strony broniącej i wyczekującej błędów, które przydarzały się gościom coraz rzadziej. Dwie pierwsze piłki nie napawały optymizmem. As serwisowy w końcową linię i zablokowanie Tchórzewskiej były fatalną prognozą na najbliższe kilkanaście minut. Orlice szybko jednak rozwiały chmury znad swoich głów. Spotkanie powróciło do stanu remisowego i do rezultatu po 15 żaden zespół nie był w stanie uciec drugiemu na więcej niż jeden punkt. Wtedy trzy skończone akcje przybliżyły elblążanki do triumfu i już do końca nie oddały prowadzenia, zasłużenie pokonując SMS Police 25:21 w 3 secie oraz 3 do 1 w meczu.
E. Leclerc Orzeł Elbląg – SMS Police 3:1 (-11; -21; -14; -21)
A już jutro siatkarki Orła pojadą do Gdańska na spotkanie z drużyną Gedanii, z którą zmierzą się w ramach 7 kolejki spotkań II ligi. Pierwszy serwis o godzinie 16:00.
Zachęcamy do zobaczenia naszej fotorelacji z tego sportowego widowiska.
Komentarze
(0)
Multiplatforma internetowa elblag.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin). |
bądź pierwszy! |
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013. |