› piłka ręczna |
ponad rok temu
13.05.2017 Maciej Markowski komentarzy 1 ocen 1 / 100% |
A A A |
Świetny sezon w damskiej PGNiG Superlidze dobiega już końca i przed piłkarkami pozostała już tylko jedna kolejka, ale będzie ona rozstrzygająca o tym, kto będzie mistrzem Polski, kto zajmie drugie miejsce, a kto sięgnie po trzeci z najcenniejszych kruszców. Zgodnie w 31. kolejce w grupie mistrzowskiej wygrywały zespoły Vistalu oraz Zagłębia i to te dwie ekipy zmierzą się w bezpośrednim starciu o złoto. Po przegranej Selgrosu z gdyniankami natomiast i jednoczesnym, okupionym ogromnymi nerwami do ostatniego gwizdka sędziego, zwycięstwie Kram Startu w Koszalinie z tamtejszym AZS-em 24:23, w Elblągu obie drużyny rzucą wszystkie siły w batalii o brązowy medal. Szczypiornistki Andrzeja Niewrzawy będą miały atut własnego boiska i świadomość, że nie muszą nawet tego spotkania wygrać. Najważniejsze jednak, aby go nie przegrały.
Wygasający sezon 2016/2017 niesie ze sobą ambiwalentne odczucia. Z jednej strony reforma rozgrywek w kobiecej lidze sprawiła, że atrakcyjność meczów wzrosła, a walka o mistrzostwo rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. Z drugiej strony wszystkie dokonania i emocje pozostały bez marketingowego wsparcia i zamiast promocyjnej katapulty, kobieca piłka ręczna popadła w regresję oraz zniknęła w cieniu rozgrywek męskich, które stały się w pełni profesjonalne za sprawą ligi zawodowej. Wiadomo od jakiegoś czasu, że podobny los czeka w najbliższej przyszłości żeński handball w Polsce, ale inaczej niż w przypadku ligi męskiej zogniskowanej od wielu lat wokół dwójki wiecznych antagonistów, czyli Vive Kielce oraz Wisły Płock, liga w wydaniu pań ma szansę stać się równie wartościowym produktem, jeśli trafi w odpowiednie ręce. Fundamenty sportowe już zostały wylane, więc pozostaje wykorzystać doświadczenie z rozgrywek panów.
Tegoroczne rozgrywki to przede wszystkim sukces w wymiarze sportowym. Ostatnie lata to surowa dominacja piłkarek ręcznych najbardziej utytułowanego klubu w kraju, czyli MKS-u Lublin. Dlatego też ten sezon, w którym o prymat w Superlidze rywalizowało aż 6 drużyn (im bliżej końca poszczególne wyrkuszały się z rywalizacji), a na kolejkę przed końcem wciąż nie wiadomo, kto sięgnie po tytuł, a kto po pozostałe medale, może przynieść zakakujące rezultaty. Wielce możliwe, że na historycznej tablicy czasu pojawi się kilka nowych, ważnych dat. Po 17 latach elbląski Start może sięgnąć po medal mistrzostw Polski (ostatni raz zdarzyło się to w sezonie 1999/2000) i jeśli piłkarki Andrzeja Niewrzawy dopną swego, dokonają jednocześnie innego ważnego wpisu. Po raz pierwszy od rozgrywek 1993/1994 (wtedy też klub z Lublina awansował do najwyższej klasy) zawodniczki z lubelskiego mogą skończyć ligę bez żadnego trofeum (od sezonu 1994/1995 lublinianki zawsze stawały na podium)! O tym czy tak się stanie, zadecyduje 32. seria gier PGNiG Superligi, ale nie byłoby tej szansy, gdyby nie morderczy bój w Koszalinie z podopiecznymi Anity Unijat.
Kram Start Elbląg nie mógł sobie pozwolić na stratę punktów w pojedynku z zamykającą stawkę grupy mistrzowskiej ekipą Energi, ponieważ przy zwycięstwie Selgrosu z Vistalem tracił możliwość starania się o medal. Akademiczki z Koszalina były pewne zajęcia ostatniego miejsca w grupie, ale chciały pożegnać się z własną publicznością w dobrych nastrojach, które popsuły z pewnością poprzednie pojedynki. Energa ani razu od momentu podziału ligi na dwie grupy nie zdołała wygrać w swojej hali. Pożegnanie z bieżącym sezonem zbiegło się także z zakończeniem kariery sportowej Joanny Chmiel i nie byłoby dla niej większego prezentu, aniżeli zwycięstwo nad ostatnim rywalem. Drużyna z Elbląga nie mogła nim zostać, jeśli chciała pozostać w grze, ale musiała sobie radzić bez nieobecnej od dłuższego czasu Aleksandry Dankowskiej oraz poturbowanej w poprzednim starciu z Magdy Balsam.
Jak zwykle w przypadku meczów obu drużyn, na parkiecie iskrzyło i nie brakowało fizycznej walki. Sędziowie często wstrzymywali grę i wyjmowali żółte kartoniki z kieszeni. Płynnych, ładnych akcji było niewiele, ale w tym chaosie lepiej z poczatku odnalazły się "Energetyczne", które po 5 minutach prowadziły 3:0 za sprawą trafień Sądej, Tracz oraz Michałów. Dopiero gdy upływała 6 minuta meczu do siatki Beaty Kowalczyk rzuciła Aleksandra Jędrzejczyk. Na boisku szerzyły się błędy z obydwu stron, także wśród koszalinianek i po kolejnym golu naszej skrzydłowej wynik był remisowy (5:5), a gdy pierwsze prowadzenie uzyskały przyjezdne za sprawą Lisewskiej, o czas poprosiła Anita Unijat. Gdy po kwadransie na ławkę kar powędrowała Białorusinka Valentina Nestsiariuk, przewaga gości wzrosła do trzech bramek (8:5). Elblążanki pochwyciwszy okazję, wykorzystały ją najlepiej, jak potrafiły i przed przerwą zbudowały sobie niemalże dwukrotną zaliczkę (8:15) i były już tylko pół godziny od bezcennych dwóch punktów.
Gdyby jednak różnica 7 goli kończyła zawody między Energą a Startem, nie mielibyśmy widowisk, jak to, które stało się ich udziałem w rundzie zasadniczej sezonu. W 32 minucie Joanna Waga znalazła drogę do siatki AZS-u, ale trzy skuteczne ataki gospodyń zniwelowały przewagę gości do 4 bramek (12:16). Wysoki wynik demotywująco wpłynął na nasze zawodniczki, które były przekonane, że historia nie ma prawa powtórzyć się ponownie i uda się przy maksymalnej oszczędności sił, dowieźć prowadzenie do samego końca. Z minuty na minutę, z akcji na akcję, koszalinianki zbliżały się do wyrównania, a bezbłędna gra w obronie gospodyń i całkowita rozsypka w zespole z Elbląga spowodowały, że między 41 a 49 minutą piłka wpadała tylko do siatki Startu i z ogromnego prowadzenia nie pozostało zupełnie nic (18:18). Gonitwa odbiła się jednak na drużynie Energi i od remisu oraz gola z rzutu karnego (czwartego wykorzystanego w meczu) Sylwii Lisewskiej, odrobinę bliżej były raz jeszcze przyjezdne. Końcówka należała jednak do Aleksandry Jędrzejczyk, która brała na siebie odpowiedzialność za wykańczanie ataków i była w tym elemencie właściwie bezbłędna. Było 24:21 i trzy minuty do końca. Wtedy też bohaterka ostatnich kilkudziesięciu sekund usiała na ławce kar, a po golach Roszak i Błaszczyk gospodynie zbliżyły się na jedno trafienie. Piłka była w posiadaniu elblążanek, jednak obrona Izabeli Prudzienicy dała nadzieję jej koleżankom z pola na doprowadzenie do wyrównania. Na szczęście nerwów nie wytrzymała Ksenia Protsenko i zamiast gola, koszalinianki zanotowały fatalną stratę, która przesądziła o ich porażce 23:24.
Energa AZS Koszalin - Kram Start Elbląg 23:24 [8:15]
KSE: Powaga, Szywerska, Klarkowska - Grobelska, Hawryszko, Waga 5, Muchocka 4, Jędrzejczyk 6, Gerej, Lisewska 8, Stokłosa, Świerżewska, Andrzejewska 1, Szopińska.
Trener: Andrzej Niewrzawa.
Już w środę (17 maja) decydujące starcie z MKS Selgros Lublin. Początek meczu rozstrzygającego o trzecim miejscu o godzinie 17:45 w Hali Sportowo-Widowiskowej (al. Grunwaldzka 135). Po tym spotkaniu do rozegrania pozostanie już tylko finał Pucharu Polski, który odbędzie się w Lublinie.
Inne wyniki grupy mistrzowskiej Superligi kobiet:
Metraco Zagłębie Lubin 33:28 Pogoń Baltica Szczecin
MKS Selgros Lublin 25:27 Vistal Gdynia
Komentarze
(1)
Multiplatforma internetowa elblag.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin). |
› pokaż według najstarszych |
ponad rok temu | ocena: 0% | 1 |
oceń komentarz 0 2 |
wpisy tej osoby | zgłoś do moderacji |
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013. |