Zatrudnienie trenera Adama Borosa w Olimpii popierałem od początku. Zwlekanie, od momentu rozstania się tego szkoleniowca z Concordią, działało tylko na szkodę tego klubu. To z resztą widzieliśmy na przestrzeni czasu, gdy zespołem zarządzał Białorusin Oleg Raduszko. Zamiast słuchać głosów krytyki trwaliśmy w tym marazmie defensywnego stylu aż w końcu znaleźliśmy się w trzeciej lidze.
- Boros wywalczył dwa awanse w ciągu 3 lat swojej pracy z seniorskimi zespołami. Od 2010 roku prowadził Concordię Elbląg, z którą nie tylko awansował do II ligi, ale w tych rozgrywkach jego zespół prezentował się przyzwoicie. Sytuacja w tym klubie wpływa na ocenę tego sukcesu, który trzeba porównać ze zdobyciem ośmiotysięcznika z marnym sprzętem alpinistycznym. W trzecioligowym Barkasie Tolkmicko mimo, że nie wydawało się to zbyt trudne z racji pozycji lidera w momencie przejmowania zespołu, zdołał wywalczyć awans. Zdobył dwa puchary mimo, że dopiero wkracza na ścieżki zawodu trenera - argumentowałem jego kandydaturę przed oficjalnym zaprezentowaniem szkoleniowca w Olimpii.
Wszystko przemawiało za tym, że jedyną osobą, która zmieni oblicze zespołu jest właśnie trener Adam Boros. Za nim przemawiała znajomość miejscowych realiów nie tylko na szczeblu drugiej, ale i trzeciej ligi. Wiadomo było, że wszyscy będą trzymać kciuki za utrzymanie na trzecim poziomie w kraju jednak gdzieś w myślach szefów Olimpii musiały pojawiać się dodatkowe scenariusze, obejmujące ewentualny spadek. Zatrudnienie Borosa dawało pewnego rodzaju stabilizację, ciągłość odpowiednich działań i przede wszystkim brak gwałtownych ruchów, mogących wpływać na atmosferę w klubie po nieoczekiwanej degradacji.
Zespół pod jego wodzą wyraźnie nabrał wiatru w żagle. Zaczął grać tak by kibiców nie bolały zęby. Piłkę ofensywną, ale bez chaotycznych ataków. Przyjemną dla oka zwykłego kibica. Mimo wielu słów krytyki pod adresem jego zatrudnienia trener się obronił. Zbudował szybko nowy zespół, który był o krok od utrzymania w drugiej lidze. Nie udało się, ale patrząc na tabelę wiosny widać, że trener potrafi zmienić oblicze swoich podopiecznych. Nawet przejmując klub w trakcie sezonu. Olimpia Elbląg zajęła 5 miejsce i przegrała tylko 3 spotkania.
O spadku zadecydowała runda jesienna, w której elblążanie przegrali nawet 5 spotkań z rzędu. Jednak mimo tego, trener czuł ciężar odpowiedzialności za osiągnięcie zakładanego celu. Nie udało się, ale klub zauważył pełne zaangażowanie szkoleniowca i przedłużył z nim umowę. A jak wskazuje historia trener potrzebuje czasu by jego zespół prezentował się tak jak tego wymaga. W Concordii przecież w drugim sezonie uzyskał awans.
Trener Boros jest głównym atutem Olimpii Elbląg w walce o promocję na wyższy poziom. Podejście do zawodników, współpraca oraz szczególne miejsce Olimpii w sercu to atuty nie do przecenienia. Trudno teraz nawet w piłce nożnej o ludzi z pasją. Dlatego klub z Elbląga ma szczęście, że taka osoba będzie dyrygować pierwszym zespołem. W sporcie najważniejsza jest psychika, a pozytywne nastroje przekładają się na boiskowe wydarzenia.
Trener Adam Boros w porównaniu do niektórych poprzednich szkoleniowców Olimpii Elbląg
Adam Boros 16 meczów, 7-6-3, 27 punktów, 43% wygranych
Oleg Raduszko 63, 18-21-24, 75 punktów, 28% wygranych
Grzegorz Wesołowski 15, 1-5-9, 8 punktów, 6% wygranych
Tomasz Arteniuk 54 22-12-20, 78 punktów, 40% wygranych
Tomasz Wichniarek 60 32-12-16, 108 punktów, 53% wygranych