Jeszcze w 46 minucie, po fantastycznym rzucie Edyty Szymańskiej, elblążanki remisowały z mistrzem Polski. Potem nastąpił serial niewymuszonych błędów w naszych szeregach, a to przyczyniło się do zwycięstwa gospodyń. Poza tym Start zagrał chyba najlepiej w tym sezonie a porażka była po prostu pechowa.
To nie przypadek, że rzut Edyty dawał nam możliwość skutecznej rywalizacji z MKS - em. To była jedna z najlepszych zawodniczek na boisku. W naszej drużynie tak dobrze dawno już nie zagrała Monika Aleksandrowicz. Do tego w naszej bramce niebywałych rzeczy potrafiła dokonać Ewelina Kędzierska. To wszystko jednak nie wystarczyło. Paradoks.
Pierwsza połowa była wymianą, bramka za bramkę. Jak rzucał Start to za chwilę odpowiedział Lublin. I na odwrót. Do przerwy 12-11. Zawodniczki trenera Antoniego Pareckiego grały skutecznie, z pomysłem, uśmiechem na twarzy, kombinacyjnie. W 35 minucie osiągnęliśmy przewagę. Na trudnym terenie prowadziliśmy 15-13, gdy Kinga Grzyb wykorzystała przejęcie piłki i zdobyła gola z kontrataku. Start czarował swoją grą
Aż do 46 minuty. Wówczas błąd przy zmianie Sylwii Lisewskiej i dwie minuty kary. To powtórzyło się za kilka minut. Lublin rzucił trzy bramki z rzędu i odskoczył. Potem nawet wyjątkowa interwencja Kędzierskiej, kiedy to wybroniła koronkowa akcję rywalek, nie zdołała zmienić przebiegu spotkania na korzyść elblążanek. Rywalki nawet w podwójnym osłabieniu zdobyły bramkę. To było niezłe spotkanie, o którego przebiegu zadecydowała sytuacja przy błędach Startu oraz niewykorzystanych szansach przy grze w przewadze.
MKS Lublin - Start Elbląg 32-25 (12-11)
MKS: Gęga 6, Skrzyniarz 6, Kocela 5, Małek 4, Rola 4, Repelewska 3, Drabik 3, Jesus 1.
Start: Grzyb 4, Lisewska 2, Aleksandrowicz 4, Szymańska 4, Waga 2, Żakowska 2, Malczewska 1, Kołodziejska 4, Sądej 2