› piłka nożna |
ponad rok temu
3.09.2016 Maciej Markowski komentarzy 0 ocen 4 / 100% |
A A A |
Nie było niespodzianki w 6 kolejce spotkań III ligi piłkarskiej. Faworyt spotkania w Elblągu, czyli Lechia Tomaszów Mazowiecki (czwarty zespół tabeli) bez większych kłopotów uporał się z miejscową drużyną Concordii, wygrywając 3:0. Dzięki temu zwycięstwu piłkarze Grzegorza Wesołowskiego umocnili swoją pozycję w grupie pierwszej i nadal pozostają bez porażki. Tymczasem dla zawodników z Krakusa była to już czwarta przegrana w sześciu meczach, ale trzecia tylko w trzech ostatnich potyczkach. Kryzys formy powoduje, że podopieczni Łukasza Nadolnego pozostaną w dolnych rejonach tabeli ligowej.
Lechia była dzisiaj na stadionie przy Agrykola poza zasięgiem i możliwościami piłkarskimi pomarańczowo-czarnych. Goście od pierwszego gwizdka zepchnęli elblążan na ich połowę i zamknęli niemalże w hokejowym zamku. Przyjezdni swobodnie operowali piłką, mieli ją znacznie częściej w posiadaniu, a na domiar złego od pierwszej minuty prowadzili w Elblągu po wzorcowo wykonanym rzucie rożnym. Po drugim trafieniu było juz w zasadzie po zawodach, a język ciała graczy gospodarzy nie wskazywał na podjęcie rękawic z bardziej doświadczonym i klasowym rywalem. Tak naprawdę pretensje do siebie zawodnicy Concordii mogą mieć za dwie wcześniejsze porażki, ponieważ dzisiejszego popołudnia niewiele mogli przedsięwziąć przeciwko dobrze poukładanej ekipie Grzegorza Wesołowskiego. Z Widzewem Łódź elblążanie stacili gola, który odebrał im zasłużony jeden punkt w ostatniej sekundzie spotkania, a kilka dni później w starciu z Pelikanem Łowicz po dwóch błędach indywidualnych ponownie nie udało im się urwać choćby punktu. Trzecia przegrana boli najmniej, choć skutek jest taki sam, a polepszenia bilansu punktowego trzeba szukać w nadchodzących meczach, co biorąc pod uwagę kalendarz spotkań, będzie bardzo trudne do wykonania. Nie warto jednak o tak wczesnej porze ligowej "dzielić skóry na Słoniu". Utrzymanie wciąż leży w nogach graczy z Krakusa.
Pierwsza minuta. Goście zaatakowali odważnie zaraz po rozpoczęciu, ale obońcy Concordii wyekspediowali piłkę na rzut rożny. Pierwszy stały fragment gry i futbolówka wylądowała w bramce bezradnego golkipera gospodarzy. Najlepiej o piłkę powalczył w powietrzu najbardziej doświadczony piłkarz na boisku, czyli 37-letni Paweł Magdoń i Lechia wyszła na prowadzenie. Wydawało się, że najgorsze minęło, ale przyjezdni nie zamierzali zadowalać się minimalnym prowadzeniem. Kolejne akcje sunęły pod pole karne elbląskiej "jedenastki", z każdą minutą przybierając na sile. Elblążanie dość bezradnie przyglądali się, jak rywale rozgrywali piłkę oczekując na moment zawahania ze strony pomarańczowo-czarnych. Taki też nastąpił w 24 minucie, kiedy to we własnym polu karnym Lewandowski powalił na trawę Jardela i arbiter wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Wiktor Żytek i po raz drugi Matłoka wyjmował futbolówkę z siatki. Concordia nie potrafiła w dalszym ciągu przeprowadzić żadnej podręcznikowej akcji od "a" do "z". Dlatego też kilka sytuacji elbląscy gracze kończyli na literze "s" - strzałem z dystansu. Za każdym jednak razem piłka mijała bramkę rywali albo na posterunku był skupiony i bardzo pewny bramkarz Artur Melon. To, co z takim trudem przychodziło piłkarzom Łukasza Nadolnego, przeciwnicy wykonywali z należytą swobodą. Nie był to futbol odkrywczy w wykonaniu gości, ale na tyle solidny, aby tego dnia zniwelować zagrożenie pod własną bramką oraz stwarzać je pod bramką przeciwną. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie i 45 minut dzieliło Lechię od trzeciego kompletu punktów w sezonie.
Nadzieję na odwócenie niekorzystnego rezultatu rozwiał u gospodarzy strzelec drugiego gola Wiktor Żytek, który około 10 minut po wznowieniu gry wyprowadził swój zespół na trzybramkowe prowadzenie. Po kolejnym z dośrodkowań w pole karne Concordii piłkarz z Tomaszowa Mazowieckiego jako pierwszy doszedł do bezpańskiej piłki i z kilku metrów wepchnął ją do bramki Przemysława Matłoki. Było po meczu, ale do końca ponad pół godziny gry. Obraz na murawie niewiele się zmieniał. Goście wciąż mieli przygniatającą przewagę w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła, a Concordia obserwowała poczynania rywali i starała się nie stracić więcej goli, co przychodziło w wielkim trudem. Już kilkadziesiąt sekund po trafieniu numer trzy, Mirecki mógł i powinien podwyższyć wynik, ale pomarańczowo-czarnych uratował słupek. Dopiero gdy na zegarze pozostawało mniej więcej 15 minut, przyjezdni pozwolili na nieco więcej oponentom. Pewni przegranej gospodarze kilka razy byli blisko honorowego trafienia, ale ani Essomba, ani żaden inny piłkarz Concordii, nie był w stanie zaskoczyć celnym uderzeniem Melona i spotkanie dobiegło końca. Lechia pokonała elblążan 3:0 i nadal pozostaje bez porażki w bieżących rozgrywkach. Concordia po najsłabszym ligowym meczu pozostaje z czterema oczkami na koncie.
Concordia Elbląg - Lechia Tomaszów Mazowiecki 0:3 [0:2]
0:1 - Magdoń (1')
0:2 - Żytek (24'; rzut karny)
0:3 - Żytek (58')
MMKS: Matłoka, Powszuk, Kamiński, Lewandowski, Tomczuk, Burzyński (Kuczkowski), Pelc, Bujnowski (Essomba), Kiełtyka, Otręba (Pietrewicz), Szmydt.
Trener: Łukasz Nadolny.
Okazję na odbicie się od strefy spadkowej Concordia będzie miała już 11 września na wyjeździe. Kolejnym rywalem elblążan będzie drugi zespół Legii Warszawa. Początek pojedynku o godzinie 16:00.
W tabeli wciąż prowadzi Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie, który wciąż nie stracił ani jednego punktu w 6 starciach. Dzisiaj lider tabeli zdeklasował Jagiellonię II Białystok 6:0.
Komentarze
(0)
Multiplatforma internetowa elblag.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin). |
bądź pierwszy! |
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013. |